czwartek, 12 stycznia 2012

Restauracja Mosaiq we Wrocławiu, recenzja




Dzisiaj chciałbym wszystkim polecić restaurację Mosaiq we Wrocławiu, która mieści się przy ulicy Św Mikołaja 12. Byliśmy tam we wczesnej porze obiadowej, na sali poza nami był jeszcze tylko jeden Włoch, który przyszedł na lunch. W wystroju restauracji przeważa brąz foteli i ścian oraz biel obrusów. Całość tworzy bardzo spokojną i elegancką atmosferę, którą dopełniają elementy (np. lampy) w stylu lat 60tych. Obsługa była bardzo szybka, nie musieliśmy długo na nic czekać, kelner znał się na rzeczy i na szczęście nie narzucał się, jak to czasami bywa w restauracjach. Gdybym miał mieć jedną uwagę krytyczną, to sądzę, że sala mogłaby być trochę większa. Kiedy jedliśmy obiad prawie w pojedynkę, wielkość sali nie przeszkadzała, ale wyobrażam sobie, że gdyby wszystkie stoliki były zajęte, mogłoby być trochę ciasno.

Ale przejdźmy do rzeczy najważniejszej, do jedzenia. Na początku dostaliśmy od szefa kuchni krem z kalafiora z palonym masłem , żeby nam się nie nudziło w oczekiwaniu na pierwsze danie. Krem okazał się rewelacją. Jego konsystencja była nie tylko aksamitna, coś pomiędzy majonezem a bitą śmietaną, lecz także niesamowicie gładka. Do tego smak kremu nie przytłaczał, nie był wulgarnie kalafiorowy lecz bardzo delikatny. Całość dopełniało masło, które przywodziło na myśl smak krówki. Danie podane na wygrzanych talerzach, co raczej rzadko się zdarza przynajmniej we Wrocławiu.

Następnie podano Vitello tonato – cienkie palstry cielęciny podawane z sosem z tuńczyka, kaparów, anchois i parmezanu. Myślę, że ta przystawka miała potencjał, tyle, że jej smak był zbyt mało wyrazisty. Mięso właściwie nie miało w ogóle smaku, mógł je poratować dressing i kapary, ale dressing także się zbytnio niczym nie wyróżniał, a kaparów było zbyt mało. Całość wydawała mi się trochę mdła. Mój kolega zamówił zupę – grzybową z grzanką z pieczywa Brioche z salsą truflową i miał więcej szczęścia. Zupa była cudownie esencjonalna z leśnymi grzybami. Do tego grzanka, która była chrupiąca, jednak nie sucha dzięki temu, że użyto Briochy. W salsie nie czułem trufli, prawdopodobnie miała to być oliwa truflowa, bo trufle są niesamowicie drogie, ale całość pachniała pięknie grzybami. Może salsa była jedynie odrobinę zbyt wilgotna.


Na danie główne zamówiłem smażoną pierś z gęsi podaną na ragout z warzyw, z karmelizowanymi szalotkami i pomidorowym dauphinoise. Gęś była wyśmienita, miękka i lekko różowa. Świetnie komponowała się z pomidorowym dauphinoise (ziemniaki pieczone po francusku w sosie pomidorowym, całość wyglądała jak taki ziemniaczany cake, w środku ziemniaki pocięte w plasterki, z wierzchu sos pomidorowy), ziemniaki były wspaniale tymiankowe. Warzywne ragout dość słodkie, ale komponowało się z cykorią upieczoną na kwaśno. Kolega zamówił królika – tradycyjnie serwowany comber z baba ganoush, sałatką z buraków i owoców leśnych oraz ziemniaczanym fondant (ziemniaki smażone na maśle). Jemu króli nie bardzo odpowiadał, ale raczej z powodu indywidualnego gustu, niż z winy kucharza. Bardzo dobra okazała się sałatka z buraków, dokładnie słodko kwaśna jaka powinna być.

Na deser zamówiliśmy tartę tatin z gruszkami. Deser ten zbudowany jest na zasadzie kontrastów: zimne lody waniliowe i ciepła tarta gruszkowa ( może przydałaby się odrobina imbiru lub cynamonu, bo tarta była trochę zbyt jednowymiarowa), słodycz tarty plus kwaśny czerwony sos, gładkie aksamitne lody waniliowe położone na drobnej, kruchej maślanej kruszonce. Pięknie to wyglądało, wyśmienicie smakowało ale trochę trudno się jadło. Deser był efektownie podany na kaflu, tyle, że tarta była dość daleko od lodów na kruszonce, a sos był w różnych miejscach w formie małych czerwonych kropek. Trudno było to razem skomponować.

Bardzo polecam tę restaurację, tym bardziej, że we Wrocławiu nie ma wielu ciekawych miejsc. Serwuje ciekawą kuchnię i przyjemnie spędza się tam czas. Cena obiadu dla dwóch osób plus dwa piwa to mniej więcej 250zł, bez napiwków. Strona internetowa  http://www.mosaiq.pl/index.html 

2 komentarze:

  1. dzięki wielkie za tę recenzję:) własnie zastanawialiśmy się z mężem, gdzie tu pójść na fajną kolację:) czuję się zachęcona :) ostatnio, gdzie nie pójdziemy jesteśmy rozczarowani:(

    pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń