
To są lody, do których nie potrzebujecie maszynki. Nie zamarzają na kość, są puszyste i nie trzeba ich mieszać co jakiś czas podczas zamrażania. Do tego są piękne i smaczne. Nie trzeba także przygotowywać do nich bazy z żółtek, które się podgrzewa, a które zawsze mogą się zważyć. Pomysł na te lody pochodzi z przepisu na miodowe semifredo Nigelli Lawson. Tyle że moja wersja jest lepsza, bo nie musicie się bawić z ogrzewaniem żółtek nad gorącą wodą. Wystarczy powoli wrzący miód wlać do żółtek. Ilość pwietrza, którą się da wtłoczyć do masy, będzie większa, a lody będą bardziej puszyste i nie trzeba się obawiać salmonelli. Poza tym lody miodowe warto wzbogacić Amaretto i dodać prażone migdały.
Składniki
- 6 żółtek
- 2 jajka
- 125g miodu
- 2 łyżki Amaretto
- 350ml śmietanki 30%
- 50g płatków migdałowych uprażonych
- miód do polania

Keksówkę wykładamy folią spożywczą tak, żeby folia wystawała poza brzegi formy. Miód zagotowujemy. Żółtka oraz jajka zaczynamy ubijać. Po mniej więcej 30 sekundach wlewamy po ściance miski, w której ubijamy żółtka i jajka, wrzący miód. Powoli, żeby jajka i żółtka się nie zagotowały. Kiedy wlejemy do miski cały miód, wszystko ubijamy, aż stanie się chłodne. Masa powiększy swoja objętość mniej więcej 4-5 razy. Dodajemy Amaretto i chwilę ubijamy. Dodajemy śmietankę i jeszcze ubijamy masę przez mniej więcej minutę. Wszystko wlewamy do keksówki i wkładamy do zamrażalnika na noc. Podajemy lody posypane migdałami oraz polane miodem.
0 komentarze:
Prześlij komentarz